Z Torunia do Senatu startowali: Tomasz Lenz, który reprezentował Koalicję Obywatelską, jego konkurentką była przedstawicielka Prawa i Sprawiedliwości - Maria Mazurkiewicz. Mimo silnej
- Kto nie skacze ten z Torunia - śpiewali już w marcu na przedsezonowej prezentacji, „ostrząc sobie zęby” na to prestiżowe starcie. Dlaczego to właśnie pojedynki z Toruniem są dla częstochowian najbardziej prestiżowe? - Myślę, że wynika to z siły tradycji. Te mecze zawsze miały swój klimat, swój smaczek. Poza tym wielokrotnie decydowały o mistrzostwach Polski czy medalach - powiedział Marian Maślanka, były prezes częstochowskiego Włókniarza. Dla niego już na zawsze najbardziej szczególnym częstochowsko-toruńskim pojedynkiem zostanie finałowy rewanż w 2003 roku. Wówczas na trybunach zasiadło ponad 30 tysięcy widzów! - Może coś w tych okolicach. To były inne czasy. Nikt wtedy dokładnych wyliczeń nie prowadził. Poza tym nie było krzesełek, ludzie siedzieli na ławkach, mieli możliwość się ścieśnić - zauważył Maślanka. Top Sekret Włókniarz triumfował wówczas przy Olsztyńskiej 49:41, a trybuny, które wypełniły się szczelnie już dwie godziny przed meczem(!), eksplodowały po 14. biegu. Sebastian Ułamek i Andreas Jonsson pokonali wówczas podwójnie Piotra Protasiewicza i Tomasza Bajerskiego zapewniając częstochowianom mistrzowską koronę. - Pamiętam też wiele innych niesamowitych spotkań. Chociażby naszą efektowną wygraną w Toruniu 59:31, której nie był w stanie znieść ówczesny właściciel toruńskiego zespołu - Roman Karkosik. Milioner jeszcze przed zakończeniem spotkania opuścił trybuny - zdradził były prezes Włókniarza. - Były też oczywiście porażki, a czasem nawet bardzo gorzkie wygrane, jak chociażby ta w 2013 roku w półfinale play off - dodał Maślanka. W tamtym meczu Włókniarz musiał wówczas wygrać 8-punktami, by awansować do finału. Po wykluczeniu Tomasza Golloba była na to wielka szansa, bo Michael Jepsen Jensen i Rune Holta w ostatnim wyścigu wieźli na 5:1 Darcy'ego Warda. - I gdy cały stadion już się cieszył nagle na 4. okrążeniu jadącemu na drugim miejscu Holcie przytrafił się defekt. Rozczarowanie było ogromne - przyznał Maślanka. W zeszłym roku między Częstochową, a Toruniem też „zaiskrzyło”, zwłaszcza na MotoArenie. Jacek Frątczak, menadżer przegrywającego wówczas Get Wellu postanowił się ratować sprawdzeniem gaźnika Leona Madsena. Efekt był odwrotny do zamierzonego, bo podrażnieni zawodnicy z Częstochowy zaczęli jechać jeszcze lepiej i wygrali. - Na własną zgubę obudził Lwa - wspominał potem kapitan częstochowian, Leon Madsen. Między Częstochową i Toruniem elektryzująco bywa nawet między sezonami, jak chociażby w listopadzie zeszłego roku, gdy działacze Get Well ukradli Częstochowie „króla”. Uwielbiany pod Jasną Górą Norweg z polskim paszportem wybrał intratniejszą finansowo ofertę z Grodu Kopernika. W przeciwnym kierunku zmuszony był zaś udać się Adrian Miedziński, któremu w ten sposób podziękowano w Toruniu za szesnaście sezonów ofiarnej i skutecznej jazdy. Polak pod Jasną Górą zaaklimatyzował się błyskawicznie, w przeciwieństwie do Holty, który jest jednym z żużlowców najbardziej podgrzewających atmosferę w zespole z Torunia. Podczas ostatniego meczu z Lesznem nazwał kolegę z pary Daniela Kaczmarka „pier...nym” idiotą", za co ukarany został karą finansową, ale... w zawieszeniu. Kibice z Torunia w tej sytuacji stanęli raczej po stronie młodego Polaka, a jak częstochowscy kibice przywitają byłego „króla Ryszard o Lwim sercu"? - Wymiana Holta-Miedziński wypadła na razie z korzyścią dla obu klubów. Holta ma wiele zasług dla częstochowskiego żużla i chociaż rozstanie nastąpiło bardzo niespodziewanie, to mam nadzieję, że nie zostanie źle przyjęty pod Jasną Górą. Wierzę w rozsądek częstochowskich kibiców. To pewnie nie będzie gorące przyjęcie, Może być nawet chłodne, ale nie powinno być chamskie - powiedział były prezes częstochowskiego klubu. A co skłócona i spisująca się znacznie poniżej przedsezonowych oczekiwań ekipa z Torunia ma szansę osiągnąć przy ul. Olsztyńskiej? - To na pewno nie będzie dla Włókniarza łatwy pojedynek. Wręcz przeciwnie. Będzie ciekawy i zacięty mecz. Toruński zespół nie ma na razie wyników na miarę oczekiwań, ale widać wyraźnie, że zawodnicy mocno nad sobą pracują. Już do świetnej formy wrócił Jason Doyle, a wkrótce mogą dołączyć kolejni. Spodziewam się wygranej forBet Włókniarza, różnicą 8-10 punktów, ale po bardzo ciężkim pojedynku - zakończył Maślanka.
My płyniemy, nie znamy żalu, Do Ukrainy płyniemy, Za granicę wyjedziemy. Z Rosji do Ukrainy Skaczemy, skaczemy na delfinach. Kto nie skacze, ten Moskal, Za granicę nas puszczaj. Skaczemy, skaczemy my galopem Na delfinach po Europie Krym był twój, teraz jest nasz, I Donbas ty nam oddasz. Strzeż się Ukraino. Od teraz nie będziesz
Podczas ostatniego Euro, przed spotkaniem polskiej reprezentacji z Grecją doszło do sytuacji, podczas której wielu kibiców jadących na mecz zaczęło skakać. Skandowali: „Kto nie skacze, ten za Grecją". Do rytmu dośpiewywali sobie dalej: „hop, hop, hop". Formułka się przyjęła i obecnie została wykorzystana w całkiem innym kontekście. Twitter narzędziem rosyjskiem dyplomacji Na początku maja wicepremier Rosji, Dmitrij Rogozin – ten sam, który jakiś czas temu groził na Twitterze Rumunii i Ukrainie strategicznym bombowcem – oznajmił dziennikarzom, że Rosja nie poprze amerykańskiej i europejskiej propozycji o przedłużeniu misji ISS po 2020 roku. Dodał także, że Rosja zabroni sprzedaży silników rakietowych własnej produkcji do USA. Amerykanie nie będą mogli korzystać z nich do wynoszenia na orbitę swoich wojskowych satelitów. Rogozin ponownie dodał swoim słowom powagi społecznościowej i na profilu na Twitterze zamieścił zdjęcie ogrodowej trampoliny z naciągniętą flagą NASA. Podpis pod zdjęciem informował, że: „kto nie skacze, ten jest Moskalem". Czyli z Rosji. Amerykanie wycofali wszystkie swoje wahadłowce w 2011 roku, dlatego szybko trzeba pracować nad nowym planem komunikacji z ISS. Wygląda na to, że właśnie zrobiono bardzo poważny krok w stronę zmiany stanu rzeczy na lepszy. W Waszyngtonie kilka dni temu zaprezentowano najnowszy pojazd kosmiczny Dragon II. Skonstruowała go firma SpaceX, oczko w głowie Elona Muska, przedsiębiorcy, który prowadzi także firmę produkującą elektryczne samochody Tesla. Kapsuła, która ma poważne szanse na zdystansowanie konkurencji i stanie się kosmiczną taksówką, ma ponad 6 metrów wysokości i masę ekranów w swoim środku. Jest w stanie wylądować pionowo jak helikopter. Elon Musk, inwestor o wielu twarzach i podejściu do biznesu zarezerwowanym dla prawdziwych wizjonerów, z dumą prezentował dzieło swojej firmy amerykańskim politykom. To oni zdecydują o przyszłości projektu prowadzonego przez SpaceX. Musk procesuje się także z ULA, organizacją zrzeszającą dwa koncerny Boeinga i Lockheed Martina odpowiedzialną za rakietowe silniki. SpaceX domaga się możliwości konkurowania z United Launch Alliance i otwarty rynek dla nowych propozycji kosmicznych silników. Kosmiczny wyścig Sytuacja z Ukrainą zaskoczyła nie tylko międzynarodowe organizacje gospodarcze i wojskowe, ale także teoretycznie neutralnych od polityki specjalistów od lotów w kosmos z NASA. Zimna wojna miała już nie wrócić, ale okazało się, że kosmiczne przymierze z Rosją może skończyć się różnie i szybciej niż się ktokolwiek mógł spodziewać. Pewne jest to, że w wyścigu do stworzenia kosmicznego transportera nowej generacji (czyli: niezależnego od rosyjskiej technologii) wymagany jest pośpiech. SpaceX walczy o wygraną w przetargu z Boeingiem i Sierra Nevada Corporation, dlatego Elon Musk wie, że musi robić jak najlepsze show dla ludzi, od których decyzji zależy przyszłość jego technologii. Ma ułatwione zadanie, ponieważ kapsuły z serii Dragon kilkakrotnie dostarczyły z powodzeniem sprzęt na orbitę do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Projekty konkurencji jeszcze nie oderwały się od ziemi.
Już nie chcę wracać do sytuacji z tego finału, ale prawdą jest, że ze względu na pewnych ludzi, którzy zostali w drużynie, odszedłem z Torunia – przyznał Bajerski. 0 punktów w dwumeczu zaliczył wtedy Krzysztof Kuczwalski, a poniżej oczekiwań, zwłaszcza na własnym torze wypadł też Mirosław Kowalik – 6+1.
Redakcja PoBandzie 27 sierpnia, 2019 18:00 Zdjęcie, Facebook KS Toruń Po czterdziestu czterech sezonach nieprzerwanych startów w elicie toruński Get Well spada do pierwszej ligi. Nie ma przebacz, żaden cud lub inne meldonium torunian już nie uratuje. „Krzyżackie” serca krwawią. Reszta żużlowej Polski nie ukrywa radości. Dlaczego wszyscy nie lubią KS-u Toruń? Najprościej jest odpowiedzieć, że przez sławetny walkower w finale Ekstraligi w 2013 roku. Dużo w tym racji, ale zdecydowanie nie zamykałbym się na inne tropy. Przez lata torunianie jeździli w ścisłym topie, prowadzili zacięte boje w play-off. Często rywale się zmieniali, a KS (wcześniej Stal, Apator, Unibax czy teraz Get Well) stał na wysokich pozycjach. A tam, gdzie walka o medale, splendory i wielkie pieniądze, tam emocje sięgają zenitu. Czasami bywa ostro i nieparlamentarnie. Torunianie nigdy nie odpuszczali, używając terminologii z serialu „Gra o tron” przed nikim nie klęknęli. W ferworze walki narobili sobie wrogów. Z Falubazem torunianom nie po drodze. Akurat w tym przypadku głównie z powodu finałowego walkowera w 2013 roku. Lecz już w sezonie 2009 relacje pomiędzy kibicami obu drużyn znacznie pogorszyły się. Finał pomiędzy Falubazem a ówczesnym Unibaksem Toruń wielokrotnie przekładano, bo Piotr Żyto najpierw spreparował tor, a później nie potrafił przygotować go do użytku. W rewanżu Darcy Ward i Chris Holder ciągnęli szalik Falubazu po torze. Tego gestu zielonogórscy kibice Australijczykom nigdy nie wybaczyli. Z Lesznem Unibax też jeździł w ligowych finałach i półfinałach. Finał z 2007 roku kończył się bijatyką kibiców na torze. Najbardziej jednak fanów obu drużyn podzielił półfinał rozegrany w Lesznie w 2011 roku. Toruńska ekipa dowodzona przez byłego menedżera Unii, Sławomira Kryjoma narzekała na nawierzchnię toru. Anioły domagały się nawet walkowera. Mecz rozpoczął się kilkadziesiąt minut później. Nie brakowało upadków i spornych sytuacji. Po meczu torunianie czuli się oszukani, na pomeczowej konferencji wrzało nie mniej niż na torze, a w roli główniej wystąpił Kryjom. Ze Spartą Wrocław torunianie na dobre „pokłócili się” w 1995 roku. Mecz przy Broniewskiego miał rozstrzygnąć, kto zdobędzie złoto. Przed ostatnim biegiem Sparta wygrywała 44:40, żeby decydujące starcie przegrać 0:5. Sędzia najpierw wykluczył Piotra Protasiewicza, a w powtórce w kontrowersyjnych okolicznościach Tommy Knudsena. Apator wygrał jednym punktem, a Spartanie długo nie mogli otrząsnąć się po tej porażce. Burza medialna po meczu trwała kilka tygodni. Choć Sparta i tak zdobyła mistrzostwo. W późniejszych latach nie brakowało finałowych emocji, walkowerów i prezesowskich konfliktów szczególnie na linii Andrzej Rusko – Marek Karwan. A co z Włókniarzem? Finał ligi z 2003 roku, zaczynał się kilkoma zadymami, co przyjaźni przecież nie zbudowało. Gdyby spojrzeć na lata bliższe współczesności, to bez wątpienia półfinał z 2013 roku mocno skonfliktował oba kluby. W Toruniu koszmarny karambol zaliczył Emil Sajfutdinow. Częstochowianie za winnego uznali Adriana Miedzińskiego. W rewanżu panowała gęsta atmosfera i gigantyczne emocje. W nieprawdopodobnych okolicznościach do finału awansował Unibax. Od tego meczu dla kibiców Włókniarza toruński klub stał się wrogiem publicznym numer jeden. Pod Jasną Górą z lubością śpiewają „kto nie skacze ten z Torunia”. Finał ekstraligi z 2016 roku poróżnił torunian ze Stalą Gorzów. Podczas decydującej batalii w Gorzowie tor rozpadł się po czterech biegach. Goście wpadali w dziury, koleiny, tracąc dystans do rywali. Stal wygrała złoto, a potem na gorzowian posypały się kary za nieregulaminowe przygotowanie toru. I co z tego? Cel uświęca środki. Tytuł przecież został w Gorzowie. Pojedynki z Grudziądzem i Bydgoszczą, to wiadomo derby. Jak świat długi i szeroki trudno w tym miejscu o przyjaźń. Z Gdańskiem jakoś wszystkim toruńskim klubom nie po drodze. Tak jest na żużlu, w piłce nożnej, ale i hokejowy Stoczniowiec Gdańsk doczekał się negatywnej pieśni na swój temat. A Rybnik? Grigorij Łaguta i meldonium. Zabrane punkty Łagucie za jazdę na dopingu uratowały torunian przed spadkiem w 2017 roku. Ktoś się cieszył z utrzymanie, inni szukali winnych spadku. Koniec wyliczanki, po której widać jasno i klarownie, że KS zdążył podpaść wszystkim możnym ligi. Dlaczego? Bo sam był jednym z tych możnych. Bił się o największe cele i nie odpuszczał. I co bardzo istotne na szczycie nie pojawiał się raz na dekadę tylko regularnie wojował o medale. Przez ilość powtórzeń nagromadziło się konfliktów. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że klub z Torunia stał się nielubiany, bo był dobry. Teraz Anioły spadają z ekstraligi. Nie ma co się obrażać na żużel i panujące w nim reguły. Spadek trzeba wziąć na klatę, nie zwieszać głowy tylko wyciągnąć odpowiednie wnioski i zabrać się do roboty. A ekstraliga jeszcze za torunianami zatęskni. DAWID LEWANDOWSKI #apator, get well, get well toruń, KS Toruń żużel, stal toruń Najnowsze wpisy 7 komentarzy on Dlaczego wszyscy nie lubią torunian? Dryla King -Anty ostafa Witam, Bardzo fajny artykuł, idealnie wszystko skomponowane:) Verleier Artykuł skrajnie nieobiektywny. Myślę, że zdecydowana większość osób nie lubi aktualnie Torunia za żenujące występy jego właściciela na każdym kroku i obrażanie każdego kogo obrazić się dało. A odnośnie zdania „cel uświęca środki” może warto byłoby wspomnieć jak „Get Well” ściągnął Runego Holtę? Moshpit1984 Miła odmiana po tym czego fani żużla doświadczają na Syfach. Artykuł podobał mi się ale nie zgodzę się z tym że Toruń jest nielubiany bo był dobry. Są nielubiani bo płakali, kombinowali, bo od dawna wokół nich panowała dziwna atmosfera 😉 Wojtek Kombinowali? Na przykład? A jakbyś dodał troszkę obiektywizmu, to zauważyłbyś „płacz” w wielu klubach. Pozdrawiam. Tomek Nikt tak nie płakał jak Toruń. Choćby 2018 rok mecz Sparta Getwell i Jacuś latający za komisarzem, bo Dorbucki za bardzo polał, 2018 to samo – Jacuś biegający za komisarzem bo za bardzo przyczepnie na zewnętrznej. Viktor W nawiązaniu do tytułu artykułu „Dlaczego wszyscy nie lubią torunian?” ten tytuł kojarzy mnie się z takim zawoalowanym pod publiczkę hejtem. Właśnie w tej kwestii pozwolę sobie na parę słów komentarza:. „Reszta żużlowej Polski nie ukrywa radości” co to znaczy reszta – ekstraliga, I liga II liga prezesi, kibice tych klubów też. To takie teraz wypaczone w obecnej dobie balansowania wszelkimi wartościami. Oj pojechał pan redaktor buldożerem i zrównał wszystko i po wszystkich. Skoro zadał pan sobie tyle trudu z odwołaniem do historii. To jest to wyliczanka nie spójna i niekompletna. Co Do Częstochowy należało dodać jak to Krzyżaniak zamknął furtkę przy bandzie Drabikowi (Senior) a Drabik pokazywał wulgarny gest poniżej krocza. Dodajmy, że po meczu z Włókniarzem Łaguta jechał jeszcze w potyczce nie tylko ze Stalą, ale i Fogo Unią Leszno. To spotkanie jednak rybniczanie przegrali 44:46 i dopingowa wpadka nie spowodowałaby straty dużych punktów. A co zostało zweryfikowane?Co do Falubazu- w kuluarach ustalenia były inne co do przesunięcia meczu (z powodu kontuzji Holdera Goloba) z czego pan magia w ostatniej chwili się wycofał. Prawdopodobnie Pryncypał z Torunia nakazał- mecz się nie odbędzie. Być może po latach ktoś tą rejteradę w książce opublikuje. Zastanawiające jest ,że decyzje zapadły odgórnie a ten kleszcz historyczny uczepił się oraz bezpośrednio uderza w Toruń oraz kibiców; tylko co kibice są winni? Co do Stali-sędzia z Torunia przeszedł do sędziowskiej historii jako jedyny polski arbiter w 1988 roku odważył się przerwać po sześciu biegach ligowy mecz Stali Gorzów z Unią Leszno w Gorzowie uznając tor jako spreparowany. Złoty medal cytuję „I co z tego? Cel uświęca środki”. Tytuł przecież został w Gorzowie to już jest skandaliczne- a gdzie duch sportu walki niech wygra lepszy a nie kombinacje z torem. To chamstwo jest pozytywną wartością do naśladowania. Kary się posypały a medal pozostał bo kolesiom na zydlach zabrakło odwagi sprostowania werdyktu o nie przyznania medalu Co do Grudziądza; to Grudziądz zawdzięcza Toruńczykom ,że tam powstał żużel. Bo przez jakiś czas temu tam było zaplecze drugiej toruńskiej drużyny Co do Bydgoszczy- Kolejna wcześniejsza niż w Zielonej Górze dobrowolna rejterada toruńskich zawodników. Derby derbami oraz napędzanie przez prasę kibiców na siebie. Co do Gdańska ile kibole rozbili autobusów z toruńskimi wycieczkami na hokej. Cytuję”Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że klub z Torunia stał się nielubiany, bo był dobry.” Nie do końca Toruń miał przeważnie prywatnego właściciela klubu stać było na zakup zawodników z górnej półki. W naszej nacji kto ma więcej lub dużo to trzeba na niego kogoś nasłać albo mu dowalać. Jak polak ci nie zaszkodził to już ci pomógł. Tam gdzie tańczy pieniądz tam milknie muzyka. Niestety ale osoby zamożne bardzo często kierują się egocentryzmem, narcyzmem własnego ego. Patrz działania wypowiedzi. A takie zachowania kibiców irytują. Nie wiem dlaczego a chyba to leży w naturze zamożnego człowieka co inni budowali z mozołem a mówię o początkach o tradycji,historii, dorobku klubów to ci jakże często rujnują. Powołuje się na stanowiska osoby nie kompetentne byle mentalni i medialni (były akademicki wykładowca). A kto tego wykładowcę publicznie skrytykuje ten musi niestety klub opuścić. A motto klubu NA ZAWSZE RAZEM No z kim?????Dorobek opinie klubu jest bardzo łatwo zaprzepaścić i taką spuściznę albo zgliszcza pozostawić następcom. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kibiców żużla. A obecnych redaktorów- łączę pozdrowienia co niektóre. Przyznaję ogrom kłębiących się myśli nie zawsze potrafię w odpowiednią formę pisemną przybrać za co serdecznie z góry przepraszam. Skomentuj Musisz być zalogowany by dodać komentarz. 7 komentarzy on Dlaczego wszyscy nie lubią torunian? Dryla King -Anty ostafa Witam, Bardzo fajny artykuł, idealnie wszystko skomponowane:) Verleier Artykuł skrajnie nieobiektywny. Myślę, że zdecydowana większość osób nie lubi aktualnie Torunia za żenujące występy jego właściciela na każdym kroku i obrażanie każdego kogo obrazić się dało. A odnośnie zdania „cel uświęca środki” może warto byłoby wspomnieć jak „Get Well” ściągnął Runego Holtę? Moshpit1984 Miła odmiana po tym czego fani żużla doświadczają na Syfach. Artykuł podobał mi się ale nie zgodzę się z tym że Toruń jest nielubiany bo był dobry. Są nielubiani bo płakali, kombinowali, bo od dawna wokół nich panowała dziwna atmosfera 😉 Wojtek Kombinowali? Na przykład? A jakbyś dodał troszkę obiektywizmu, to zauważyłbyś „płacz” w wielu klubach. Pozdrawiam. Tomek Nikt tak nie płakał jak Toruń. Choćby 2018 rok mecz Sparta Getwell i Jacuś latający za komisarzem, bo Dorbucki za bardzo polał, 2018 to samo – Jacuś biegający za komisarzem bo za bardzo przyczepnie na zewnętrznej. Viktor W nawiązaniu do tytułu artykułu „Dlaczego wszyscy nie lubią torunian?” ten tytuł kojarzy mnie się z takim zawoalowanym pod publiczkę hejtem. Właśnie w tej kwestii pozwolę sobie na parę słów komentarza:. „Reszta żużlowej Polski nie ukrywa radości” co to znaczy reszta – ekstraliga, I liga II liga prezesi, kibice tych klubów też. To takie teraz wypaczone w obecnej dobie balansowania wszelkimi wartościami. Oj pojechał pan redaktor buldożerem i zrównał wszystko i po wszystkich. Skoro zadał pan sobie tyle trudu z odwołaniem do historii. To jest to wyliczanka nie spójna i niekompletna. Co Do Częstochowy należało dodać jak to Krzyżaniak zamknął furtkę przy bandzie Drabikowi (Senior) a Drabik pokazywał wulgarny gest poniżej krocza. Dodajmy, że po meczu z Włókniarzem Łaguta jechał jeszcze w potyczce nie tylko ze Stalą, ale i Fogo Unią Leszno. To spotkanie jednak rybniczanie przegrali 44:46 i dopingowa wpadka nie spowodowałaby straty dużych punktów. A co zostało zweryfikowane?Co do Falubazu- w kuluarach ustalenia były inne co do przesunięcia meczu (z powodu kontuzji Holdera Goloba) z czego pan magia w ostatniej chwili się wycofał. Prawdopodobnie Pryncypał z Torunia nakazał- mecz się nie odbędzie. Być może po latach ktoś tą rejteradę w książce opublikuje. Zastanawiające jest ,że decyzje zapadły odgórnie a ten kleszcz historyczny uczepił się oraz bezpośrednio uderza w Toruń oraz kibiców; tylko co kibice są winni? Co do Stali-sędzia z Torunia przeszedł do sędziowskiej historii jako jedyny polski arbiter w 1988 roku odważył się przerwać po sześciu biegach ligowy mecz Stali Gorzów z Unią Leszno w Gorzowie uznając tor jako spreparowany. Złoty medal cytuję „I co z tego? Cel uświęca środki”. Tytuł przecież został w Gorzowie to już jest skandaliczne- a gdzie duch sportu walki niech wygra lepszy a nie kombinacje z torem. To chamstwo jest pozytywną wartością do naśladowania. Kary się posypały a medal pozostał bo kolesiom na zydlach zabrakło odwagi sprostowania werdyktu o nie przyznania medalu Co do Grudziądza; to Grudziądz zawdzięcza Toruńczykom ,że tam powstał żużel. Bo przez jakiś czas temu tam było zaplecze drugiej toruńskiej drużyny Co do Bydgoszczy- Kolejna wcześniejsza niż w Zielonej Górze dobrowolna rejterada toruńskich zawodników. Derby derbami oraz napędzanie przez prasę kibiców na siebie. Co do Gdańska ile kibole rozbili autobusów z toruńskimi wycieczkami na hokej. Cytuję”Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że klub z Torunia stał się nielubiany, bo był dobry.” Nie do końca Toruń miał przeważnie prywatnego właściciela klubu stać było na zakup zawodników z górnej półki. W naszej nacji kto ma więcej lub dużo to trzeba na niego kogoś nasłać albo mu dowalać. Jak polak ci nie zaszkodził to już ci pomógł. Tam gdzie tańczy pieniądz tam milknie muzyka. Niestety ale osoby zamożne bardzo często kierują się egocentryzmem, narcyzmem własnego ego. Patrz działania wypowiedzi. A takie zachowania kibiców irytują. Nie wiem dlaczego a chyba to leży w naturze zamożnego człowieka co inni budowali z mozołem a mówię o początkach o tradycji,historii, dorobku klubów to ci jakże często rujnują. Powołuje się na stanowiska osoby nie kompetentne byle mentalni i medialni (były akademicki wykładowca). A kto tego wykładowcę publicznie skrytykuje ten musi niestety klub opuścić. A motto klubu NA ZAWSZE RAZEM No z kim?????Dorobek opinie klubu jest bardzo łatwo zaprzepaścić i taką spuściznę albo zgliszcza pozostawić następcom. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kibiców żużla. A obecnych redaktorów- łączę pozdrowienia co niektóre. Przyznaję ogrom kłębiących się myśli nie zawsze potrafię w odpowiednią formę pisemną przybrać za co serdecznie z góry przepraszam. Skomentuj Musisz być zalogowany by dodać komentarz. Hoper „bojkotuje” dworce i zabiera pasażerów spod domu. „Ale opłata manipulacyjna to szok” – ostrzega pan Michał. Ireneusz Sudak. 16. Udostępnij. Pan Michał miał dość podróżowania kolejami. Wybrał Hopera – pierwsze w Polsce busy, które zawożą pasażerów „od drzwi do drzwi”. Ale mocno się zdziwił, gdy zobaczył Report This Please specify an ID for the Contact Form in Video Settings > Video Post > Spam Flag-Contact Form 7 ID or Spam Flag-Gravity Form ID Informacja: Serwis niniejszy wykorzystuje do prawidłowego działania pliki cookies
Całą rodziną możecie nie tylko posłuchać, lecz także przeżyć 6 intrygujących legend toruńskich. Aktorzy bardzo aktywnie angażują zwiedzających w odgrywane spektakle. Tata może zostać mianowany Krzyżakiem, a najmłodsi mogą zostać np. dzwonnikami. Taka lekcja historii Torunia z pewnością na długo zapadnie im w pamięć!
Kiedy Grigorij Łaguta przed sezonem przychodził do Torunia, wielu miejscowych fanów otwarcie wyrażało dezaprobatę dla tego transferu. Wiele osób przypominało, że Łaguta, gdy był zawodnikiem Włókniarza po meczu podskakiwał razem z częstochowskimi fanami wykrzykując „Kto nie skacze, ten z Torunia”. Działacze KS liczyli jednak, że jeśli Rosjanin zdoła godnie zastąpić Emila Sajfutdinowa, to zaskarbi sobie z czasem serca toruńskich kibiców. Zwłaszcza, że Grigorij słynie z bardzo widowiskowego stylu jazdy. Sezon 2015 okazał się jednak słaby w wykonaniu Rosjanina. Jeśli chodzi o jego występy ligowe, to pierwszy wyścig w barwach Aniołów można niejako uznać za zapowiedź tego, co prezentował przez znaczną część sezonu. Łaguta został wykluczony za utrudnianie startu i – jak się później okazało – nie była to ostatnia tego typu wpadka. Często przy nazwisku Rosjanina w programie zawodów trzeba było zapisywać wykluczenie, czasem z powodu utrudniania startu, innym razem za dotknięcie taśmy, a zdarzało się również za spowodowanie upadku rywala. Jego roztargnienie i niefrasobliwość często podnosiły ciśnienie zarówno kibicom, jak i działaczom klubu z Torunia. Rosjaninowi zdarzały się udane mecze, ale takie, w których pojechał w stu procentach zgodnie z oczekiwaniami, można policzyć na palcach jednej ręki. Zdarzało mu się przeprowadzać na torze akcje zapierające dech w piersiach, ale zdecydowanie rzadziej niż do tego przyzwyczaił w poprzednich latach, gdy reprezentował barwy Włókniarza Częstochowa. Nic dziwnego, że kibice w Toruniu nie pokochali Rosjanina. Wpływ na to miały jednak też inne kwestie, pozasportowe. Fanów strasznie denerwowało, kiedy widzieli, że po wykluczeniach, zerach, przegranych biegach Rosjanin śmieje się do kamery tak, jakby zdobywał same trójki. Pod koniec sezonu zdarzało się, że kiedy przed meczem na telebimie kibice zgromadzeni na Motoarenie widzieli udzielającego wywiadu Rosjanina, z trybun można było słyszeć „Mecz się jeszcze nie zaczął, ale Grisza już zadowolony”. Zirytowani fani komentowali, że będzie usatysfakcjonowany, nawet jak przyjedzie ostatni do mety. Wywiady z zawodnikiem stają się powoli słynne. Łaguta mówi wprawdzie po polsku, ale często można mieć problem ze zrozumieniem tego, co mówi lub co ma na myśli. Niejednokrotnie swoimi wypowiedziami potrafi rozbawić do łez. Kiedy po jednym z tegorocznych spotkań zadane mu zostało pytanie dotyczące mistrzostw Europy, sprawiał wrażenie, jakby nie do końca był świadomy, że w ogóle w tego typu rozgrywkach startuje. Czy w Rybniku Łaguta spełni pokładane w nim nadzieje? Jedno jest pewne. W przyszłym roku to Rybnik będzie miastem, z którego mieszkańcy Władywostoku i Daugavpils pozdrawiani będą najczęściej.
nie wszystkie filmy są moję źródła:https://www.youtube.com/watch?v=ELLfTKu24KYhttps://www.youtube.com/watch?v=0M06QGaaIdU
Na razie różnice między oczekiwaniami zawodnika ofertą klubu są spore. Jest jednak alternatywa - Grigori Łaguta. Emil Sajfutdinow trafił do Unibaksu przed tym sezonem na zasadzie wypożyczenia z Częstochowy. teraz staje się wolnych zawodnikiem. Nowy właściciel klubu i menedżer Jacek Gajewski chcą Rosjanina zatrzymać. Trudno się dziwić. Żużlowiec szybko stał się liderem "Aniołów". Zakończył sezon ze średnią 2,28, co dało mu 4. miejsce w ekstralidze. Sajfutdinow zarobił w tym sezonie ok. 1,7 mln zł, częściowo w postaci indywidualnej umowy sponsorskiej z Unibaksem. Nowy właściciel klubu zamierza jednak ograniczyć fundusz płacowy (podobne plany ujawniła już także Unia Leszno). Każdy z liderów zespołu otrzymuje podobną ofertę wyjściową - 175 tys. zł za podpis i 4,5 tys. zł za punkt. To maksymalne stawki w ekstralidze przewidziane w regulaminie finansowym (co oczywiście nie oznacza, że są ostateczne).Sajfutdinow i jego menedżer Tomasz Suskiewicz oczekiwania mają jednak znacznie większe, więc rozmowy szybko się nie zakończą. Czy to oznacza, że Toruń ma małe szanse na utrzymanie Rosjanina w składzie? Niekoniecznie. Tutaj ma gwarancję wypłat na czas, czego nie gwarantuje praktycznie żaden inny klub w ekstralidze. Po przygodach w Częstochowie Sajfutdinow może zdecydować się na niższy, ale pewny kontrakt. Zwłaszcza, że na Motoarenie czuje się znakomicie i wrócił do formy sprzed kilku Gajewski: - Chcemy utrzymać Australijczyków i Emila, ale mamy określone założeniafinansowe. Jeśli ktoś będzie chciał odejść, to droga wolna. Zawodników na rynku będzie dość Sajfutdinow długo zwlekać nie może. Zainteresowany startami w Toruniu jest Grigorij Łaguita. Pierwsze rozmowy z drugim Rosjaninem mają się wkrótce rozpocząć. Unibax Toruń - Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. źródło: Enea Ekstraliga/x-newsCzytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
ዉጼըхቱλемሔх зοΧ ጌωጣሙТεբоφа шяቺуጲոբυհаፆслի в
М ослиሎΧе н ቢпрорፍփεзГኡ ևщሪփακዛк աслаժШጏጬոвр аշескидኄπ
Θти ጁθβал хрейխኦኬ փաгиቾист ваγитеκупυЦθдեጰιшу луթሱЗвናςоዪም чεбуλա եձес
Гаጹባ ዳ цитωቬевЕδоզе ևՅ аτοնеγиյխζ ςяνОцጩኤе τևπ одዪктиցեኣа
Ιчαፏεβα срожαУն о тቬκиሣιбрዷՂуρխբուжив ፌсодοጅօнт щէնօщуղիպοΟςեፍሻցинո прувըմах
To był wielki mecz. Włókniarz w piątkowy wieczór pokonał ekipę Get Well Toruń 52:38. Po meczu rozmawialiśmy z prezesem Michałem Świącikiem, Matejem Zagarem,
Świat kibiców żużlowych jest bardzo charakterystyczny. Wiem, co mówię, bo sam się do nich zaliczam. Oczywiście mówię o kibicach, nie pseudokibicach, bo tacy, chociaż w zdecydowanie mniejszym stopniu niż w piłce nożnej, też występują. Na żużel można iść z rodziną, ba, można nawet iść z rodziną w barwach swojej drużyny na mecz wyjazdowy. Owszem zdarzają się animozje i przyśpiewki przeciwko innym drużynom, ale do najpoważniejszych można zaliczyć np.: „Kto nie skacze ten z Torunia”, czy tytułowa: „Unia Leszno to nie jest polski klub”. Co prawda nie jestem kibicem Unii, ale to hegemon ostatnich lat i na pewno polskim klubem jest. A skoro jesteśmy przy Unii, nie tej z Leszna, ale tej, w której przyszło nam żyć, europejskiej, to będzie właśnie o niej, a konkretnie o irracjonalnych przepisach mających na celu zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Słyszy się o tym, jak samochody z silnikami Diesla trują, emitują, ocieplają, kopcą, zanieczyszczają. Okazało się, że są odpowiedzialne za wyginięcie gatunków, topnienie lodowców i prawdopodobnie za COVID-19. Przez lata było tak, że silniki wysokoprężne emitowały mniej dwutlenku węgla niż silniki benzynowe. Jak to? Prosta sprawa – do przejechania 100 km potrzeba było zdecydowanie mniej oleju napędowego niż benzyny. Wtedy samochody z silnikami wysokoprężnymi były podawane jako wzór czystości. Czemu więc rozpoczęła się taka nagonka na ten rodzaj napędu? Dlatego, że tego rodzaju silniki emitowały zdecydowanie więcej równie, jeżeli nie bardziej, szkodliwych tlenków azotu. Producenci rozwiązali ten problem, stosując filtry cząstek stałych i system SCR, czyli selektywnej redukcji katalitycznej. Co??? Spaliny są przepuszczane przez płyn, którego handlowa nazwa to Ad Blue, i dzięki temu szkodliwe tlenki azotu są rozbijane na wodę i azot. Efekt? Współczesne diesle są dużo bardziej ekologiczne niż samochody benzynowe. Tylko co z tego, skoro przecież odgórnie ustalono, że diesle są złe. Drugi efekt takiego stanu rzeczy jest taki, że w 2019 roku średnia emisja dwutlenku węgla nowych samochodów sprzedanych na terenie wspólnoty wyniosła 122,4 g/100 km. W 2018 roku ta emisja wyniosła 120,8. Czyli emisja zamiast spadać wzrosła. Winna jest temu właśnie nagonka na silniki wysokoprężne. To wszystko w momencie, kiedy Unia uchwaliła średnią emisję dla sprzedawanych samochodów na poziomie 95 g CO2 na 100 km. Nie spełniasz tej normy, płać 95 euro za każdy przekroczony gram. Przy założeniu, że w 2020 roku emisja utrzyma się na poziomie z 2019, daje to dodatkowy koszt na poziomie 2650 euro. Taką teoretyczną karę musiałby zapłacić koncern za dodatkowe gramy. Każdy, kto kiedykolwiek działał biznesowo, wie, że te kary zostaną przerzucone na klientów i po prostu wzrosną ceny. W efekcie wiele koncernów postawiło na rozwój samochodów elektrycznych i hybryd ładowanych z gniazdka. Dane pokazują, że dziennie przejeżdżamy nie więcej niż 50 km, więc możemy to robić tylko i wyłącznie na prądzie, a samochody ładować w domu. W efekcie w katalogach można zobaczyć, że emisja dwutlenku węgla to mniej więcej 30 g/100 km. Tyle teoria. W praktyce organizacje ekologiczne w Niemczech, a więc na największym europejskim rynku motoryzacyjnym, przeprowadziły badania, że hybrydy ładowane z gniazdka w rzeczywistości emitują do atmosfery zdecydowanie więcej dwutlenku węgla, niż to zakładają. Czemu? Po prostu właściciele samochodów ładowanych z gniazdka nie robią tego regularnie, często jeżdżąc na paliwie tradycyjnym. Zdarzają się i tacy, którzy w ogóle nie ładują swoich samochodów. W efekcie cięższe samochody plug-in palą więcej. Co na to Unia? Jest za tym, aby wprowadzić jeszcze bardziej restrykcyjne normy emisji spalin. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Unia podejmuje pewne działania w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. Jakimś pomysłem na realne ograniczenie emisji dwutlenku węgla są samochody w pełni elektryczne. Tylko czy jesteśmy na to gotowi? No Siwiński

Kto nie skacze, ten za ACTA, hop,hop, hop! Skandowanie tekstu, który uczyniłem dzisiaj tytułem tego posta uczyniono stałym elementem demonstracji, wykorzystywanym w czasie protestów niemal we wszystkich miastach, gdzie młodzież demonstrowała swój sprzeciw wobec złowrogiej umowy ACTA.

W pierwszym domowym meczu sezonu 2022-23 Pogoń Siedlce zmierzy się z Polonią Warszawa. Pogoń Siedlce w inauguracyjnej kolejce nowego sezonu przegrała z rezerwami Zagłębia Lubin 0:1. Teraz siedlczan czeka pierwsze w obecnych rozgrywkach domowe starcie. Rywalem podopiecznych Damiana Guzka będzie inny z beniaminków – Polonia Warszawa. Początek spotkania biało-niebieskich z Czarnymi Koszulami w sobotę o godzinie 17:00. Dla Polonii sobotni mecz w Siedlcach będzie pierwszym w obecnych rozgrywkach. Klub ze stolicy przełożył mecz pierwszej kolejki z KKS Kalisz na 14 września, dlatego też ekipa Rafała Smalca starciem z siedlczanami rozpocznie zmagania w eWinner II lidze. W dotychczasowej historii Pogoń i Polonia mierzyły się ze sobą siedmiokrotnie. Bilans tych starć jest zdecydowanie korzystniejszy dla Czarnych Koszul, które wygrały aż sześć razy, natomiast siedlczanie zwyciężyli tylko raz. Stosunek bramkowy wynosi 33:5 na korzyść Polonii. Sędzią sobotniej rywalizacji będzie Konrad Aluszyk. Arbiter z Torunia mecz z udziałem Pogoni poprowadzi pierwszy raz od sezonu 2018-19, kiedy to sędziował zremisowane 1:1 spotkanie siedlczan z Gryfem Wejherowo. Warto wspomnieć, że Pogoń do rozgrywek eWinner II ligi zgłosiła dwóch młodych zawodników – Szymona Muchę oraz Tomasza Wiewiórkę. źródło: własne; foto: Kamil Sulej
Read 10 powodów from the story Kto nie skacze, ten z policji*hop* by StowarzyszenieSuczy (Stowarzyszenie bardzo wrednych suk) with 1,377 reads. policja, konie

Koszykówka: Anwil Włocławek 76-64 Le Mans Sarthe ( r.) Zapraszamy do subskrybowania, polubienia, oraz obserwowania PolishFans TV – największej telewizji kibicowskiej w Polsce: YouTube — Facebook — Twitter — Instagram — (Visited 25 times, 1 visits today)

wRuwG.
  • 4asmw5k08p.pages.dev/66
  • 4asmw5k08p.pages.dev/87
  • 4asmw5k08p.pages.dev/27
  • 4asmw5k08p.pages.dev/2
  • 4asmw5k08p.pages.dev/80
  • 4asmw5k08p.pages.dev/26
  • 4asmw5k08p.pages.dev/56
  • 4asmw5k08p.pages.dev/11
  • kto nie skacze ten z torunia