Konungahela (dzisiejsze Kungälv w Szwecji), jedno z najważniejszych portowych miast wczesnośredniowiecznej Skandynawii, mimo że mocno obwarowana, była skazana na porażkę. Słowiańscy najeźdźcy najpierw rozprawili się kupcami, którzy próbowali dać opór w porcie, następnie ruszyli ze szturmem na miasto. Gród poszedł z dymem
Pomysł wybudowania małego Biskupina na Żoliborzu jeszcze rok temu wydawał się tylko szaloną wizją władz dzielnicy i grupy historycznej Jomsborg. Wczoraj burmistrz podpisał jednak wykaz o dzierżawę nadwiślańskich terenów pod gród wikingów i Słowian. Osada ma stanąć do końca roku. Będzie początkiem Żoliborskiego Parku Edukacyjno-Rekreacyjnego usytuowanego przy Wybrzeżu Gdańskim naprzeciwko Kępy Potockiej. Gród, który stanie nad Wisłą, zostanie częściowo przeniesiony z Ryni nad Zegrzem. Prowadzą go tam pasjonaci z grupy historycznej Jomsborg odtwarzającej życie i obyczaje dawnych wikingów. - Gród, który stanie nad Wisłą, będzie cztery razy większy od tego, który jest w Ryni - mówi Stanisław Wdowczyk, założyciel grupy i przywódca Jomsborczyków. Władze dzielnicy przyklasnęły pomysłowi. - Teren nadwiślański nie jest zagospodarowany, a to miejsce świetnie skomunikowane z różnymi częściami miasta - mówi burmistrz dzielnicy Janusz Warakomski. Pas Nadwiślański to 12 hektarów nieużytków. Jego północna część jest przeznaczona pod zabudowę usługową: najpewniej staną tu hotele. Południowa ma stać się osiedlem mieszkaniowym. Pomiędzy nimi leżą 4 ha terenów zielonych To tu powstanie Żoliborski Park Edukacyjno-Rekreacyjny. Dlaczego na Żoliborzu mają mieszkać wikingowie? - Plany miejscowe zakładają w tym rejonie niską zabudowę i dużo terenów zielonych. Myślę, że taka osada wpisuje się w nie i może przyciągnąć warszawiaków nad rzekę - tłumaczy wiceburmistrz Żoliborza Witold Sielewicz i dodaje, że wikingowie mocno wpisują się w naszą historię: być może byli wojownikami pierwszych książąt mazowieckich . W osadzie wikingów, która stanie tu jako pierwsza, będą dwie wieże, długi dom, kram ogrodowy, chaty historyczne i stanowiska rzemieślnicze. Wszystko z drewna i materiałów dostępnych w epoce. Całość ma być ogrodzona palisadą z sosnowych bali. W przyszłości ma powstać też słowiańskie podgrodzie. Znajdujące się na tym terenie oczko wodne grupa historyczna Jomsborg chciałaby połączyć z Wisłą. Pływałyby tędy łodzie Słowian i wikingów, w których produkcji specjalizują się fascynaci z Ryni. - To będzie świetne miejsce do prowadzenia lekcji historii dotyczących X-XI wieku - przyklaskuje pomysłowi Sielewicz. Opiekę merytoryczną nad projektem ma sprawować współpracujące już z grodem w Ryni Muzeum Archeologii w Warszawie. Dzielnica chce realizować projekt w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego: Jomsborg pokryje koszty przedsięwzięcia, będzie mogło organizować tu szkolenia i imprezy komercyjne, a dzielnica udostępni teren i doprowadzi media. Prywatne firmy mogłyby też sponsorować powstawanie kolejnych chat dzielnicy liczą, że będą tędy spacerować nie tylko warszawiacy, ale i turyści rowerowi. Właśnie tym brzegiem Wisły ma przebiegać jeden z międzynarodowych szlaków rowerowych Eurovelo. - Chcemy stworzyć w grodzie punkt informacji dla tych turystów - zapowiada burmistrz Warakomski. W planach jest organizowanie tu wielkich bitew i pojedynków historycznych, które ściągałyby fascynatów kultury Słowian i wikingów z całego świata. Trwają też rozmowy z lokalną parafią, która miałaby odtworzyć prawdziwy drewniany kościółek z obrządkiem wczesnochrześcijańskim.
999 lub 1000 – Bitwa morska pod Svold, w której mieli uczestniczyć Słowianie (poświadczeni są wikingowie z Jomsborga) 1043 – chąśnicy zdobywają duńskie miasta Hedeby oraz Aarhus; Magnus I Dobry na trwałe niszczy Jomsborg i pali Wolin (odbudowany) poł. X w. – 1121 – niezależność chąśników wolińskich. 1108/1109
Skansen to wyjątkowe miejsce na mapie Wolina. Znajduje się na wyspie Ostrów, na cieśninie Dziwnej, przy samym Wolinie. Zrekonstruowano tu całą wczesnośredniowieczną osadę, która obejmuje kilkadziesiąt replik chat, bramy z wałami, nabrzeże portowe. Całość obrazuje warunki funkcjonowania ludzi w osadzie w X wieku. Na obszarze skansenu znajduje się także stocznia szkutnictwa historycznego, gdzie budowane są repliki słowiańskich oraz wikińskich łodzi klepkowych i dłubanek. Na terenie skansenu każdego roku odbywa się Festiwal Słowian i Wikingów. Osada składa się z takich oto zrekonstruowanych elementów: 1. Dom konstrukcji zrębowej 2. Dom konstrukcji plecionkowej 3. Dom konstrukcji palisadowej 4. Dom konstrukcji międzysłupowej czterospadowy 5. Dom konstrukcji międzysłupowej dwuspadowy 6. Dom konstrukcji międzysłupowej dwuspadowy 7. Dom konstrukcji sumikowo-łątkowej 8. Wiata rzemieślników 9. Budynki świątyni, 10. Palisada drewniana ze skarpą i drewnianym podestem 11. Wieżyczka drewniana z bramą, 12. Drewniane nabrzeże długości 142 m, 13. Wieżyczka drewniana nad przyczółkiem mostu, 14. Drogi z drewnianych bali szerokości 4m, łącznej długości 535m, 15. Droga pożarowa z elementów ażurowych wypełnionych trawą szerokości 4m i długości 125m, 16. Plac manewrowy wozów strażackich 20x20 m wykonanych jak droga 15, 17. Punkt czerpania wody dla celów gaśniczych (studzienka z rurami ssawnymi, zaworem odcinającym i dwoma krućcami do podłączenia węży), 18. Szczelne szambo Godziny otwarcia: kwiecień-czerwiec lipiec-sierpień wrzesień-październik
Translations in context of "wszyscy się bali" in Polish-English from Reverso Context: Wszyscy się bali, że wraz z powrotem Superfly, Vapor znowu będzie porażką i krokiem w tył.
Centrum Słowian i Wikingów na Wyspie Ostrów koło Wolina jest rekonstrukcją osady sprzed tysiąca lat. W historycznych zabudowaniach toczy życie codzienne dawnych mieszkańców wyspy. Mieszkają, pracują i bawią się na oczach i z udziałem widzów. Największą publiczność ma tutaj doroczny Festiwal Słowian i wioska powstaje w oparciu o wiedzę, jakiej dostarczają wyniki badań archeologicznych prowadzonych na terenie Wolina. Chaty buduje się tutaj tak jak przed wiekami. W zrębowych konstrukcjach nie znajdziemy ani jednego gwoździa. Ściany domów zbudowane są z poziomo i warstwowo ułożonych bali, połączonych w narożnikach za pomocą zacięć, w najprostszej formie „na obłap”. Docelowo ma tutaj stanąć 27 budynków (dziś jest kilkanaście), a do tego bramy wjazdowe, wały, umocnienia obronne i nabrzeże skansen żyje i rozwija się. Możemy tutaj podpatrywać, jak wyglądała praca naszych przodków, ale również spróbować własnych sił w historycznych zawodach. W otoczeniu rekonstrukcji wczesnośredniowiecznej zabudowy turyści uczą się lepić naczynia z gliny, wyrabiać filc i pisać gęsimi piórami. Poznacie tutaj także zasady walki z dawnych czasów (wyposażenie wojowników można zobaczyć i przymierzyć w zbrojowni), w karczmie zaś będziecie mogli spróbować podpłomyków pieczonych na blasze z miodem, marmoladą lub twarogiem, chleba ze smalcem i herbatę ziołową. Jest tutaj także cała chata zielarza. Wyroby ze szkła - paciorki, pierścionki, naczynia - zgromadzone są w chacie szklarza, skóry dzikich zwierząt znajdują się w chacie myśliwego, a w chacie skórnika prezentowane są gotowe wyroby – sakwy, buty, pasy i kaftany. Do atrakcji skansenu należy chata mincerza, w której można zapoznać z etapami produkcji dawnych monet, zobaczyć stemple, młotki i inne narzędzia, a w końcu samemu wybić monetę. Wolin słynął z handlu, nie mogło zatem zabraknąć tu kantoru i magazynu kupieckiego. Jest też warsztat introligatorski, chata skryby, bursztynnika, jubilera, rybaka i rogownika, który rogi zwierzęce zamienia w instrumenty i czynny jest w następujących godzinach: kwiecień – czerwiec lipiec – sierpień wrzesień – październik Bilet normalny kosztuje 7,50 PLN, ulgowy - 5,50 plaże w Międzyzdrojach, Wisełce i MiędzywodziuKontaktStowarzyszenie Centrum Słowian i Wikingów, ul. Graniczna 2, 72-510 Wolin, tel. 605 640 644, 601 981 367; adres skansenu: Wyspa Ostrów, Recław 37, Wolin (wjazd do skansenu od strony miejscowości Recław)Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Mianowicie staw, który został wybudowany ma kształt smoka. Faktycznie, kiedy się patrzy na niego z góry przypomina może nie tyle smoka Wawelskiego, co właśnie prasłowiańskiego Żmija. Wiking, który rzucił łbem smoka. Odnośnie rzeki Strugi i miejscowości Smok powstała jeszcze jedna legenda. Jest ona związana również z innymi
» Skanseny, Świnoujście (37111, Skansen znajduje się na wyspie Ostrów (wjazd do skansenu od strony miejscowości Recław). Skansen stanowią rekonstrukcje zabudowań mieszkalnych i rzemieślniczych z okresu wczesnego średniowiecza – od IX do XI wieku. Można w nim zobaczyć jak mogło wyglądać życie codzienne dawnych ludzi, jak mieszkali i pracowali. Chaty o konstrukcji zrębowej o wymiarach: 3,5 na 6,5 m. Ściany zbudowane są z poziomo i warstwowo ułożonych bali drewnianych, czyli płazów, połączonych w narożnikach za pomocą zacięć, w najprostszej formie „na obłap”. Ten sposób łączenia elementów w chatach zrębowych stwierdzono w trakcie prac wykopaliskowych w grodzie biskupińskim oraz wielu miastach – w warstwach wczesnosredniowiecznych np. Gdańsk, Opole, Wrocław, a także Wolin. W skansenie znajdują się: chata mincerza, bursztynnika, skórnika, garncarza, szklarza, rogownika, jubilera, rybaka, skryby, warsztat introligatorski oraz kantor i magazyn kupiecki. We wnętrzach chat o różnej konstrukcji można obejrzeć repliki mebli, narzędzi i przedmiotów codziennego użytku sprzed 1000 lat. W „Centrum Słowian i Wikingów” zwiedzający może nie tylko podpatrzeć pracę rzemieślników, ubranych w historyczne stroje, ale również spróbować własnych sił, a przez to poznać w praktyce życie i pracę naszych przodków sprzed 1000 lat. Specjalnie przygotowany „historyczny” plac zabaw dostarczy wiele radości i śmiechu wszystkim małym i dużym. Komentarze1. Dodane przez Przemek, w dniu - 26-07-2011 06:02 Nie pomyliliście adresu? Skansen w Wolinie jest za mostem w prawo - po drugiej stronie rzeki. /red. dziękujemy za zgłoszenie - lokalizacja zmieniona/ Przewodnicy Przewodnicy miejscyWrzesław Mechło - przewodnik na Pomorze Zachodnie i niemie...Nazywam się Wrzesław Mechło i jestem profesjonalnym przewodnikiem po muzeach związanych z rybołówstwem i przyrodą mórz w Polsce i również specjalistyczne wycieczki przyrodnicze i kajakowe po Pomorzu. Jestem autorem książek i przewodników oraz fotografii polski, niemiecki, rosyjski Michał Faligowski - Przewodnik terenowy (woj. zachodniopomorskie) i mi...Prowadzę wycieczki w języku niemieckim po Pomorzu Zachodnim, ze szczególnym uwzględnieniem Wysp Uznam i Wolin (po obu stronach granicy) oraz Szczecina i Kołobrzegu. Mam uprawnienia na oprowadzanie gości również w Niemczech po Pomorzu Zaodrzańskim. Ponieważ posiadam również licencję organizatora turystyki, jestem w stanie przygotować całą imprezę turystyczną, wraz z wszelkimi us...języki: niemiecki, polski Zdzisław Okoniewski - Licencjonowany Zachodniopomorski Przewodnik Turyst...Instruktor Przewodnictwa PTTK. Zasłużony Przewodnik PTTK. Przewodnictwo po całym Pomorzu Zachodnim, a w szczególności: Szczecin, Świnoujście, Międzyzdroje, Kamień Pomorski, Wolin, Kołobrzeg, Trzebiatów, Woliński Park Narodowy, Kraina 44 Wysp. oraz wiele innych miejscowości i obiektów wybranych przez klienta. Przewodnictwo do Niemiec, a w szczególności: Berlin- Pergamon M...języki: polski, niemiecki Źródła, więcej informacji

Ῥῶς), co prawdopodobnie wywodzi się od rōþs-, związanego z wiosłowaniem, lub Roslagen, środkowo-wschodnim rejonem Szwecji, skąd pochodziła większość wikingów odwiedzających ziemie Słowian.

„Wikingowie są na fali. Widoczne jest to szczególnie w czasie cieszącego się coraz większą popularnością Festiwalu Wikingów i Słowian na Wolinie, gdzie co roku przyjeżdżają tysiące osób. To sygnał wskazujący na zapotrzebowanie na wikingów” – opowiada PAP dr Leszek Gardeła, archeolog, pracownik Instytutu Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Research Fellow w Centrum Średniowiecza i Kultury w Reykholt na Islandii – specjalista zajmujący się epoką wikingów. W kulturze popularnej pokutuje mit wikinga jako bezlitosnego łupieżcy napadającego na przybrzeżne osady. Tymczasem zdaniem dr. Gardeły obraz ten nie jest wcale taki oczywisty. „Przede wszystkim trudno jest jednoznacznie zdefiniować postać typowego wikinga. W świecie anglosaskim – potocznie określa się w ten sposób każdą osobę z obszaru Skandynawii z czasów VIII-XI wieku. Nieco inna definicja panuje na kontynencie. Sprzeczne ze sobą są również analizy lingwistyczne określenia +viking+” – opowiada dr Gardeła. Być może słowo to pochodzi od staronordyckiego słowa vik, oznaczającego zatokę. W takim rozumieniu wiking byłby człowiekiem z zatoki. W drugim znaczeniu, również wypływającym z analiz lingwistycznych, należałoby łączyć określenie „viking” z czynnością, a nie miejscem. Wyruszanie na „viking” to wyruszanie po łup, czyli po prostu piractwo. W takim rozumieniu „viking” to okresowa profesja, pozwalająca na wzbogacenie się. Jak opowiada dr Gardeła, ostatnio zaproponowano jeszcze jedną interpretację, według której źródłosłowem tego określenia też jest czynność, ale polegająca na „zmianie miejsca w czasie wiosłowania”. W tym kontekście wiking to osoba wiosłująca, a nie krwawy rzezimieszek. „Stereotyp krwawego wikinga pojawił się w kulturze masowej zapewne pod wpływem kultury zachodniej. Przecież doskonale znane są z anglosaskiej historiografii opisy ataków Skandynawów na Anglię czy Szkocję. Dodatkowo potwierdzają je wyniki ostatnich wykopalisk – w postaci zmasakrowanych szczątków najeźdźców bądź śladów ich obwarowanych obozowisk z okresu wczesnego średniowiecza” – dodaje archeolog. Polscy naukowcy zaczęli się interesować tematyką wikińską już w okresie zaborów w XIX wieku. Najgłośniejszym echem odbiła się praca Karol Szajnochy, historyka Uniwersytetu Lwowskiego, w której przekonywał, że do powstania państwa polskiego przyczynili się walnie Lechici, rozumiani jako plemię pochodzące ze Skandynawii. „Była to karkołomna teoria oparta o, patrząc z naszej perspektywy, naciągane przesłanki natury lingwistycznej. Autor nie był w stanie wesprzeć swoich dywagacji ani dowodami archeologicznymi, ani źródłami pisanymi” – przekonuje dr Gardeła. Do argumentów przytaczanych przez Szajnochę powrócił ostatnio Zdzisław Skrok w książce „Czy wikingowie stworzyli Polskę?”. Jednak zdaniem dr. Gardeły trudno o jednoznaczne dowody silnej obecności Skandynawów na terenie obecnej Polski. Nie skłaniają go do tego źródła pisane lub archeologiczne, w których czytelny byłby jakiś konflikt czy zdecydowany wpływ z Północy. „Do niedawna Polscy archeolodzy uparcie twierdzili, że mieszkańcy Skandynawii często grzebali swoich zmarłych w grobach komorowych, czyli w zagłębionych w ziemię jamach ze ścianami wykonanymi z drewna – swoistych +podziemnych domach+. Stąd podobne konstrukcje odkryte na terenie naszego kraju traktowano jednoznacznie jako pochówki wikińskie. Dokładna kwerenda materiałów funeralnych z terenów Skandynawii i innych obszarów leżących w obrębie wikińskiej diaspory wskazuje, że nie był to aż tak powszechny i typowy pochówek w tym rejonie” – mówi naukowiec. Już dr Andrzej Janowski ze szczecińskiego oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii PAN zwrócił uwagę na to, że nie tylko forma grobu jest istotna, ale również jego wyposażenie – a to jego zdaniem w polskich pochówkach komorowych wcale nie wskazywało na pochodzenie z dalekiej Północy. Przykładowo w grobach dotąd uważanych za skandynawskie w zasadzie brak broni, szczątków zwierzęcych czy biżuterii o takim pochodzeniu. Wzornictwo tej ostatniej wskazuje raczej na wpływy słowiańskie. „Groby komorowe znalezione w Polsce są dość późne i zasadniczo pochodzą XI wieku. Znajdującym się w części z nich trumnom należy raczej przypisać konotacje związane z ekspansją chrześcijaństwa, a nie wikingów” – uważa dr Gardeła. W jaki sposób zatem Skandynawowie chowali swoich zmarłych na ziemiach obecnej Polski? Czy jesteśmy ich w stanie wytropić, jeśli do nas dotarli? Zdaniem dr. Gardeły jest to zadanie bardzo trudne, bo wczesnośredniowieczne społeczności skandynawskie chowały swoich zmarłych w różny sposób, czasem mało dystynktywny – np. do niczego nie wyróżniającego się grobu szkieletowego wkładano jedynie żelazny nożyk. Podobnych grobów we wczesnośredniowiecznej Polsce było mnóstwo i nikt dotąd nie uznał ich za wikińskie. „Tylko kilka pochówków na terenie obecnego Pomorza, moim zdaniem, należy uznać z całą pewnością za należące do przedstawicieli dalekiej Północy, należą do nich odkrycia ze Świelubia oraz Elbląga” – dodaje. Błędem polskiej nauki – zdaniem dr. Gardeły – jest poszukiwanie śladów wikingów w Polsce tylko w grobach elitarnych. Kto wie, ile niepozornych grobów przybyszów uszło uwadze prowadzących wykopaliska. W kontekście wpływów skandynawskich rozpatrywana jest ostatnio także osada w Wolinie. Zdaniem archeologa było to miejsce, które najprościej opisać jako strefę wolnocłową na obecnych portach lotniczych. Mieszały się tam wpływy różnych, pochodzących z odległych rejonów kupców. „W Wolinie wiele znalezionych zabytków nawiązuje do stylu wikińskiego. Moim zdaniem faktycznie można uznać, że istniała tam jakaś grupa przyjezdnych rzemieślników i kupców z Północy” – uważa badacz. W X–XI wieku społeczności z różnych regionów ówczesnego świata posiadały szereg sposobów na manifestowanie swojej tożsamości i odmienności. Mógł to być specyficzny ubiór, ale także język, zwyczaje czy wierzenia. Osady handlowe, takie jak Wolin, stanowiły tygiel kulturowy, ale tam dominującą grupą byli jednak Słowianie. Skandynawowie z pewnością pojawiali się na polskich ziemiach, ale ich największa aktywność skupiała się na obszarach Pomorza. Byli to przede wszystkim kupcy, handlarze. „Ostrożna ocena wszystkich przesłanek wskazuje, że Skandynawowie nie mieli większego wpływu na ukształtowanie się polskiej państwowości. W materiale archeologicznym brak śladów konfliktu z obcą siłą – z najeźdźcą. Trudno również wytropić pochówki przybyszów – wiele z tych kiedyś uznanych za takowe, zostało źle zinterpretowanych – badający je archeolodzy tylko pobieżnie przyglądali się materiałom skandynawskim i w wielu przypadkach dokonywali błędnych porównań ” – kończy dr Gardeła. . Źródło: Komentarze Wikingowie przeszli do historii jako dzicy, bezwzględni i niezwykle dzielni wojownicy. We wczesnym średniowieczu bali się ich mieszkańcy przybrzeżnych osad od Wysp Brytyjskich po Półwysep Iberyjski, nawet Morza Śródziemnego. Wikingowie najeżdżali, rabowali, gwałcili, porywali. Na ogół nie znali litości, na morzu nie brali jeńców.

Kategoria: Średniowiecze Data publikacji: Autor: Przy tekście pracowali także: Maria Procner (redaktor) Maria Procner (fotoedytor) Jasnowłosy, niebieskooki mięśniak, który wraz z kompanami w zwierzęcych skórach i charakterystycznych hełmach regularnie łupi osady na wybrzeżach Anglii oraz Francji, gwałcąc i mordując kogo popadnie – oto obraz wikinga znany z filmów czy powieści. Ale czy tkwi w nim choć ziarno prawdy? Nie ma chyba w europejskiej historii wojowników, o których powstało tyle mitów i legend, co o wikingach. Okazuje się jednak, że przypisywane im stereotypowo atrybuty niekoniecznie w stu procentach oddają rzeczywistość. Mało tego, część z nich całkowicie mija się z prawdą! Oto pięć popularnych twierdzeń o dzielnych nordyckich wojakach, które są kompletną bzdurą – lub co najmniej sporym nadużyciem. 1. Byli rozbójnikami i łupieżcami, którym tylko wojna w głowie Na słynnym kamieniu z Lindisfarne uwieczniono dzikich, brutalnych najeźdźców z Północy, którzy w 793 roku splądrowali kościół świętego Kutberta u wybrzeży Brytanii. Jak czytamy w książce Roberta Fergusona Młot i krzyż. Nowa historia wikingów, płaskorzeźba „ukazuje z profilu siedmiu maszerujących mężczyzn. Postacie z przodu i z tyłu kolumny są nieuzbrojone, przypuszczalnie z powodu braku miejsca na półkolistym kamieniu. Dwie środkowe postacie dzierżą topory, a trzy za nimi miecze. […] Maszerują z wysoko podniesionymi głowami i wyprężonymi torsami, wznosząc broń jedną ręką, jakby do zadania ciosu”. To oraz inne historyczne źródła prezentują wikingów w jednoznacznie negatywnym świetle. Nic zatem dziwnego, że obraz ludów skandynawskich przekazywany na podstawie tego rodzaju „dokumentacji” jest raczej mroczny. Ale czy czarna legenda nordyckich wojowników ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością? Cóż, tkwi w niej przynajmniej ziarno prawdy. Część wypraw wikingów faktycznie miała agresywny charakter, ale równie często średniowieczni Skandynawowie wyprawiali się w morze, by znaleźć partnerów do handlu, w poszukiwaniu nowych miejsc na osadę lub po prostu z czystej ciekawości. A nawet jeśli wyruszali z myślą o grabieży, zwykle kierowali się względami ekonomicznymi – nie wrodzoną skłonnością do przemocy. Ambrosiani/Riksantikvarieämbetet/CC BY Widok wikińskiej łodzi miał budzić wśród Anglików i Francuzów popłoch. Wiele wskazuje jednak na to, że sąsiedzi przeważnie cieszyli się z wizyt. Zapowiadały bowiem handel. Najazdy na Wyspy Brytyjskie i wybrzeża Europy pod koniec VIII wieku były prawdopodobnie jednym z wielu epizodów wywołanych… głodem. Dlatego raczej nie zdarzały się w okresach dobrobytu – wówczas mieszkańcy Północy utrzymywali z sąsiadami poprawne kontakty. Przekazywane z pokolenia na pokolenie sagi mówią równie dużo o wojnach, jak o podróżach mających na celu odkrycie nowych ziem. Wielu wikingów porzucało zresztą tułaczkę, by osiąść na stałe w jednym miejscu. Tak było na przykład w Normandii, gdzie po burzliwych wojennych eskapadach, z namaszczeniem Karola III Prostaka, osiadł i został hrabią wódz Rollon. Tak opisuje tę dychotomiczną naturę średniowiecznych Skandynawów Bernard Cornwell w bestsellerowej powieści Ostatnie królestwo: Nazywano ich wikingami, gdy byli przypływającymi morzem łupieżcami, natomiast Duńczykami lub poganami – gdy handlowali. Ludzi z trzech okrętów uznano zatem za wikingów, ponieważ palili i grabili zagrody (…). W każdej zatoczce, porcie, u ujścia każdej rzeki drżano z obawy, że niespodziewanie na linii horyzontu wyłonią się długie łodzie wikingów. Przerażenie budziły smoki na ich dziobach, bano się mężczyzn płynących wraz z tymi smokami i modlono się, by Bóg oszczędził im furii ludzi Północy. Zobacz również:Największe zbrodnie wikingów. Czym zasłużyli sobie na opinię najokrutniejszych wojowników Europy?Średniowiecze i prawo pierwszej nocyCzy Krzysztof Kolumb kiedykolwiek dopłynął do Ameryki? 2. Mieli blond włosy, niebieskie oczy i nadludzką siłę Kiedy myślimy o wikingach, przed oczami staje nam obraz jasnowłosych i niebieskookich mężczyzn, nadzwyczaj silnych, walecznych i z natury agresywnych. Prawda jest jednak taka, że ludzie ci nie różnili się znacząco od typowego mieszkańca Europy – byli nieznacznie wyżsi i cechowała ich nieco tęższa postura. Skąd zatem tak wybujała wizja żeglujących wojowników? Po słynnej napaści na klasztor w Lindisfarne pozostał taki oto tekst: „W tymże roku nad Northumbrią pojawiły straszliwie znaki i bardzo przeraziły jej mieszkańców: jaśniały niezwykłe błyskawice i widziano ogniste smoki lecące w powietrzu. Wkrótce po tych znakach przyszedł wielki głód, a niedługo potem, tego samego roku, pogańscy łupieżcy, niczym diabły, żałośnie zniszczyli kościół Boży w Lindisfarne, gwałtem i rzezią”. Katoliccy duchowni bali się wikingów najbardziej ze wszystkich. Trudno się im zresztą dziwić: klasztory i kościoły stanowiły łatwy cel dla łupieżców nie znających europejskiego pojęcia świętości. I to właśnie w dużej mierze księża oraz zakonnicy odpowiadają za czarny PR wokół nordyckich wojowników. Oni jako pierwsi zaczęli nadawać „barbarzyńcom z Północy” diabelskie cechy. Oliwy do ognia dolało odkrycie w 1880 roku kurhanu, w którym spoczywała łódź oraz szczątki wikinga. Jak wykazały badania (przeprowadzone dopiero w 2007 roku), było to ciało mężczyzny w wieku około 40 lat, o wzroście 181 cm – a więc o 15 cm powyżej średniej w tamtym okresie – i o bardzo ciężkich kościach. Musiały minąć kolejne lata, nim wyszło na jaw, że zmarły cierpiał na gruczolaka lub guza przysadki, który wywołał u niego objawy gigantyzmu. Tymczasem w XIX wieku, kiedy odkryto mogiłę, uczeni szybko połączyli fakty z podaniami historycznymi. W efekcie powstał obraz wikinga-olbrzyma. I utrzymuje się on do dziś, mimo że współczesne, kompleksowe testy DNA przeprowadzone przez antropologów dowodzą, iż ludzie z Północy – choć nieco wyżsi niż przeciętnie – nie górowali aż tak bardzo nad Anglikami czy Francuzami, których napadali (mężczyźni mierzyli średnio 171 cm, a kobiety – 158 cm). A co z kolorem włosów? Cóż, w tej kwestii naukowcy nie stwierdzili żadnych reguł. Zapewne wśród wikingów pochodzenia szwedzkiego dominowały blond czupryny, ale już Norwegowie czy Duńczycy mieli raczej ciemne bądź rude owłosienie. 3. Nosili hełmy z rogami To chyba najpopularniejszy z mitów na temat wikingów – a jednocześnie najmniej zgodny z prawdą. Na kartach powieści i w filmach często spotykane są rogate nakrycia głowy, podczas gdy archeolodzy nie znaleźli żadnych śladów takiej „mody” wśród mieszkańców Skandynawii. Skąd zatem wzięły się diabelskie hełmy? Halldórsson/CC BY-SA Na wikińskich hełmach nie było żadnych rogów – lecz mimo to mit o diabelskich nakryciach głowy ma się dobrze. „Winę” za powstanie tego mitu prawdopodobnie ponosi projektant strojów teatralnych, Cami Emil Doepler, który chciał przykuć uwagę widzów charakterystyczną postacią wikinga. Uznał, że najlepszy w tym celu będzie rogaty hełm i wcielił swój pomysł w życie, tworząc w roku 1876 stroje do opery Wagnera Pierścień Nibelunga. Najwyraźniej wizja Doeplera była tak dobra, że na stałe zakorzeniła się w świadomości odbiorców kultury masowej. Nic w tym dziwnego, w końcu doskonale pasuje do rzekomej „diabelskości” tych ludzi. Ale to niejedyna teoria na ten temat. Według innej hipotezy charakterystyczny hełm miał być odwzorowaniem wizerunku Odyna, na którego ramionach zasiadały dwa kruki: Hugina i Munina. Ptaki każdego dnia oblatywały świat, by zebrać najświeższe wiadomości, a później przekazywały je bezpośrednio do ucha boga. Tymczasem hełmy faktycznie pochodzące z okresu wypraw wikingów żadnych rogów nie mają. Są to raczej dość proste nakrycia głowy wyposażone w osłonę oczu i pozbawione ozdób. Wystawiane w niektórych muzeach rogate hełmy są datowane na wcześniejszy okres – epokę żelaza – i prawdopodobnie były wykorzystywane podczas ceremonii, a nie w boju. Obecnie kultura masowa powoli rezygnuje z kultywacji tego mitu. O ile w niezbyt poważnych produkcjach wikingowie humorystycznie są ukazywani z rogami na głowach, w tych bardziej wiernych historii tego elementu już nie znajdziemy. Rogatych hełmów nie ma więc ani w najnowszych serialach o wojownikach z Północy, ani w powieści Bernarda Cornwella. 4. Ich okrucieństwo nie miało granic Również ten mit jest pokłosiem starcia dwóch odmiennych kultur – pogańskiej i katolickiej. Wikingowie byli ludem zaprawionym w bojach i niejednokrotnie wykazywali skłonności do agresji oraz okrucieństwa. Zdarzały się też sytuacje, kiedy torturowali swoje ofiary. Ale czy faktycznie odstawali w tej kwestii od średniej dla swojej epoki? Raczej nie… BY-SA Wbrew powtarzanym powszechnie mitom wikingowie wcale nie byli szczególnie okrutni lub wybitnie chętni do bitki – a przynajmniej nie odstawali pod tym względem od średniej. Trzeba pamiętać, że w tamtym okresie cała Europa była ogarnięta mniejszymi i większymi wojnami, a krew lała się strumieniami praktycznie w każdym jej zakątku. Władcy musieli rozprawiać się ze swoimi przeciwnikami definitywnie, by utrzymać się na stanowisku. Walka na śmierć i życie była więc po prostu sposobem dbania o własne interesy. A wikingowie – ludźmi przystosowanymi do czasów, w których żyli. Jedyną różnicą było niezaznajomienie z pojęciem świętości: dla najeźdźców z Północy klasztor czy kościół był takim samym jak pozostałe budynkiem pełnym łupów, a mnisi – łatwymi przeciwnikami. Poza tym ówczesne podejście do innych kultur było zupełnie inne niż obecnie. Kiedy skandynawscy wojownicy kontaktowali się z mieszkańcami Francji czy Anglii, często zostawali z miejsca zaklasyfikowani jako „głupi barbarzyńcy”. Dlatego ich tożsamość kulturowa pozostała odrębna od europejskiej, co odbiło się czkawką wrogom wikingów w okresach grabieży. Jak pisze Robert Fergusson: Psychopatyczna furia najeźdźców, naznaczona tą samą nieludzką obojętnością wobec ofiar, która cechowała Karola Wielkiego przeciwko Sasom, znalazła upust w infantylnej brutalności transgresywnych zachowań, oferujących satysfakcję z łamania tabu własnych i swoich ofiar. Symeon z Durham odnotował, że napastnicy z premedytacją topili mnichów w morzu; możliwe, że miała to być jakaś okrutna parodia chrztu. 5. Stronili od kąpieli Dziś często ukazuje się wikinga jako brudnego, spoconego i starganego morskim wiatrem olbrzyma, dla którego podstawowe zasady higieny ograniczają się do przypadkowej kąpieli w morzu. Tymczasem prawda była diametralnie inna. Badania archeologiczne ujawniły, że średniowieczni ludzie Północy na porządku dziennym korzystali z grzebieni, pęset i brzytw. Co więcej, bardzo dbali o fryzurę i staranne uczesanie brody. John z Wallingford pisał w XIII wieku o wikingach jako: „łamaczach serc niewieścich”. Z pewnością śmierdzący, rozczochrani mężczyźni nie mieliby aż takiego powodzenia. A to nie wszystko! Słowo „sobota” w języku staroskandynawskim oznacza dosłownie „dzień prania”, co świadczy co najmniej o pewnej dbałości o stroje (a na tle ówczesnej Europy pranie raz w tygodniu było i tak szczytem higieny). Wikingowie musieli więc naprawdę błyszczeć na tle innych kultur, o czym świadczy również moda na ich uczesania, stroje i sztukę, jaka nastała na dworze króla Ethelreda, panującego w Anglii na przełomie IX i X wieku. Jak pisał do króla uczony Alkuin: „Spójrz na te zbytkowne szaty, uczesania, maniery. Widzisz podobieństwo do pogańskich fryzur i bród? Czy ludzie, których chcesz naśladować, to nie ci sami barbarzyńcy, którzy nas gnębią?”. Inspiracja: Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Bernarda Cornwella pod tytułem „Ostatnie królestwo”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Otwarte. To pierwszy tom bestsellerowej serii o burzliwych czasach wikińskich najazdów na Anglię w IX wieku. Bibliografia: R. Ferguson, Młot i krzyż. Nowa historia wikingów, Wydawnictwo Dolnośląskie 2009. A. Forte, R. Oram, F. Pedersen, Państwa wikingów. Podboje – władza – kultura, Wydawnictwo Naukowe PWN 2010. E. Roesdahl, Historia Wikingów: narody i cywilizacje, Wydawnictwo Marabut 2001. P. Urbańczyk, Zdobywcy północnego Atlantyku, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 2004. Zobacz również Średniowiecze Średniowiecze i prawo pierwszej nocy Nie ma chyba drugiego średniowiecznego obyczaju, który zyskałby sobie tak wielką niesławę. O prawie pierwszej nocy, ius primae noctis, słyszał każdy. Ale czy ten barbarzyński... 13 października 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Jednakowoż związki tego kontynentu z Polską są znacznie starsze. Jednym z pierwszych podróżników i odkrywców zainteresowanych walorami przyrodniczymi Australii był bowiem Polak, Paweł Edmund Strzelecki. Ów wybitny obieżyświat, który zdołał przemierzyć wszystkie kontynenty oprócz Antarktydy, znacznie przyczynił się do Wikingowie to skandynawscy wojownicy, znany ze swych dalekich wypraw łupieskich, kupieckich czy osadniczych. Obecnie są jednym z ważniejszych elementów kultury o czym świadczy choćby powstanie serialu “Wikingowie”, czy stworzenie z nich bohaterów popularnej serii bajek dla dzieci “Jak wytresować smoka?” 1. Wikingowie W większości wyprawy do Zachodniej Europy byli normanowie duńscy i norwescy. Często brali w nich udział mieszkańcy dzisiejszej Szwecji południowej. Normanowie szwedzcy zaś organizowali wyprawy do ziem na wschodzie i południu. Dzięki temu docierali do Bułgarii Kamskiej, Rusi Kijowskiej, Bizancjum i Kalifatu Bagdadzkiego. 2. Pierwsi dotarli do Ameryki To wikingowie pierwsi dotarli do Ameryki. Dopłynęli do półwyspu Labrador, będącego wschodnim wybrzeżem Kanady. 3. “Wiking” Słowo “wiking” pochodzi od określenia na morskie wyprawy łupieżcze – viking. Ma jednak skomplikowaną historię. Kiedyś łączono to określenie ze staronordyckim vik czyli zatoka, lub starogermańskim vik czyli osada zastosowano określenie wicinga jako nazwy dla małej grupy pirackiej w anglosaskim poemacie z VII wieku. Jednak słowo pojawiło się wcześniej. W staroangielskim funkcjonowało wicingsceada, a w starofrancuskim witsing, które określało osadników saksońskich. Od VII wieku jednak zaczęto przypisywać je ludom skandynawskim. 4. Żeński rzeczownik viking W staronordyckim funkcjonował żeński rzeczownik viking oznaczający wyprawę zamorską. Od tego stworzony był męski rzeczownik vikingr, oznaczający żeglarza lub wojownika biorącego udział w wyprawie zamorskiej. Oba określenia odnosiły się do aktywności i osób ją podejmującą niezależnie od pochodzenia etnicznego, czy kulturowego. 5. Różne ludy różne nazwy Wikingowie wśród różnych ludów mieli różne nazwy. Niemcy nazywali ich Ascomanii czyli ludzie jesionu, od drewna, z których tworzyli łodzie, Celci Lochlannach czyli ludzie wody, a Anglosasi Dene czyli Duńczycy. Arabowie i Grecy bizantyjscy znali ich jako Rusowie lub Rhosowie, co wywodziło się od słow wiosłować, lub Roslagen co odnosiło się od regionu Szwecji skąd pochodzili. Słowianie zaś nazywali ich Waregami, co oznaczało zaprzysiężeni ludzie. 6. Epoka wikingów Epoka wikingów zwana inaczej burzą normańską trwała od 793 roku – złupienie angielskiego klasztoru na wyspie Lindisfarne – do 1066 roku – śmierć króla Norwegii Haralda III Hardraady, zwanego “ostatnim wikingiem” w bitwie przeciwko Anglosasów pod Stamford Bridge. Prawdopodobnie wikingowie ruszali na swoje wyprawy z kilku powodów. Wśród nich wyróżnia się najczęściej deficyt ziemi uprawnej spowodowany nagłym wzrostem populacji w Skandynawii, słabość najbliższych krajów – najbardziej Szkocji, Anglii i Francji, doskonalenie się technik obronnych i chęć zemsty na Frankach najeżdżających wybrzeża skandynawskie. Wikingowie byli skuteczni dzięki taktyce opartej na dużej mobilności i zwartej formacji zwanej murem tarcz. W walce posługiwali się najczęściej jednoręcznymi mieczami, toporami, włóczniami i okrągłymi drewnianymi tarczami o obitych metalem bokach. 9. Technika budowy statków Doskonale rozwinęli techniki budowy statków. Ich łodzie zwane drakkarami były płaskodenne o napędzie na wiosła, wyposażone w prostokątne żagle. Służyły przede wszystkim jako przybrzeżne, szybkie łodzie bojowe. Knorry czy inaczej knary były pełnomorskim statkami dalekiego zasięgu. Posiadali również trzeci rodzaj statków – byrdungi, którymi żeglowali w celach handlowych, głównie do portów bałtyckich. 10. Hełmy z rogami Wikingowie nie nosili hełmów z rogami. Ubierali się raczej w ciepłe i wygodne ubrania, zwykle w wiele warstw, co chroniło ich przed utratą ciepła. Ubiory bogatszych i biedniejszych nie różniły się zbytnio. Bogatsi dla zaznaczenia pozycji nosili biżuterię i ozdoby jak brosze do spinania ubrań. 2000 przed podbojami (czyli przed 3000 laty) w Skandynawii nie osiedlali się żadni Wikingowie, bo czegoś takiego jeszcze nie było. Wiking - ja sam słusznie pisałeś to nie przynależność etniczna tyko zawód - rabuś morski itd. Przybysze z południa osiedlający się w Skandynawii nie byli rabusiami morskimi bo przemieszczali się lądem. Dlaczego wikingom udało się zbudować imperium, które zasięgiem niewiele ustępowało Cesarstwu Rzymskiemu? Nie chcę, ale muszę. Tak mógłby? o sobie powiedzieć każdy wiking. Do podbojów i rabunków, z jakich słynęli, zmuszał ich bowiem tradycyjny system dziedziczenia władzy. – Schedę po ojcu przejmował najstarszy syn, a młodsi musieli sobie na własną rękę znaleźć ziemię, z której mogliby czerpać zyski. A że w Skandynawii ziemi uprawnej było niewiele, ruszyli w świat – mówi prof. Władysław Duczko z Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. W efekcie w IX wieku podbili już niemal cały cywilizowany świat, od Wysp Brytyjskich przez Normandię po wybrzeże Bałtyku. Zaatakowali wybrzeża Hiszpanii i dotarli do Italii. Dopłynęli nawet do Ameryki. Oczywiście, pojawili się też w Polsce, ale z pierwszymi Piastami raczej współpracowali, niż walczyli, a nawet bronili naszych ziem przed najazdami. Fenomen wikingów nieprzerwanie fascynuje historyków, którzy próbują dociec, co zdecydowało o ich sukcesie. Archeolodzy zaś wciąż dokonują odkryć, które pozwalają lepiej poznać ich zwyczaje i umiejętności. O roli Skandynawów w procesie kształtowania się polskiego państwa i o śladach, jakie pozostawili, dyskutowali naukowcy podczas międzynarodowej konferencji „Wikingowie w Polsce”. Wyłania się z niej nieco inny obraz legendarnego ludu Północy. Byli nie tylko brutalnymi najeźdźcami i wojownikami, lecz także niezrównanymi organizatorami handlu. Najpierw okradli mnichów Wikingowie wyruszyli w świat z terenów dzisiejszej Norwegii, Danii i Szwecji pod koniec VIII wieku. Początkowo nic nie zapowiadało ich pazerności czy okrucieństwa, z jakiej wkrótce mieli zasłynąć w Europie. Jako pierwsze podbili niezamieszkane wyspy Orkady i Szetlandy. Szybko jednak wyprawili się dalej, do Szkocji, gdzie w miejscowości Lindis- farne 6 czerwca 793 roku złupili klasztor. Przez historyków właśnie to wydarzenie uznawane jest za początek epoki dominacji wikingów, która trwała około 300 lat, do XI wieku. – Łatwość, z jaką udało im się okraść nieprzygotowanych do najazdu mnichów, zachęciła ich do dalszej grabieży – twierdzi prof. Duczko. Zdobywali więc kolejne klasztory na Wyspach Brytyjskich. Dotarli do Irlandii, a potem przez Wyspy Owcze dopłynęli do pokrytej lodowcami Islandii, gdzie żyła niewielka grupa irlandzkich mnichów. Wystraszeni zakonnicy szybko wyspę opuścili, a wikingowie założyli tam stałe osady. Żyli z wypasu owiec i rybołówstwa, bo wody wokół wyspy, a także rzeki i jeziora pełne były ryb. Wikingowie nie mieli równych sobie na morzach i oceanach. We wczesnym średniowieczu byli jedynymi, którzy potrafili pływać po otwartych akwenach. Inni poruszali się jedynie wzdłuż brzegów i odpływali tylko na taką odległość, by nie stracić z oczu lądu. Wikingowie docierali zaś do miejsc, o których nawet Rzymianom kilka wieków wcześniej się nie śniło. – Byli wybitnymi żeglarzami, bo wypływali na połowy ryb w bardzo trudnym oceanie, jakim jest północny Atlantyk, szczególnie wzdłuż wybrzeża norweskiego. Musieli tam nauczyć się walczyć z silnym prądem zatokowym Golfsztromem i silnymi wiatrami w cieśninach między wyspami – mówi prof. Przemysław ?Urbańczyk z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie. Lekcje odrobili na piątkę. Skonstruowali łodzie napędzane wiosłami i żaglem. Dzięki temu mogli płynąć także pod wiatr. Gdy zaś stawał się wyjątkowo porywisty, składali maszt trzymający żagiel lub unieruchamiali go blokadą własnego pomysłu. Dzięki temu nie ulegał on zniszczeniu. Skonstruowali też opuszczany ster, który ułatwiał manewrowanie statkiem. Sposób, w jaki średniowieczni Skandynawowie nawigowali, by docierać do coraz bardziej odległych lądów, do dziś pozostaje zagadką. Być może posługiwali się słonecznymi kompasami, czyli drewnianymi tarczami z nacięciami wskazującymi kierunki świata. Dwa takie urządzenia archeolodzy znaleźli bowiem na Grenlandii i wyspie Wolin. A może wspomagali się kryształami, takimi jak islandzki szpat, czyli przezroczysty kalcyt, które odbijając polaryzujące światło, pokazywały pozycję słońca nawet w pochmurne dni. Taką hipotezę przedstawił w 1967 roku duński archeolog Thorkild Ramskou po wnikliwej analizie wikińskich sag. Jedna z nich opowiada o tym, że Skandynawowie mieli słoneczne kamienie, które wskazywały im drogę na morzu. Przypuszczenia te potwierdzili w 2010 roku węgierscy i szwedzcy fizycy, którzy badając właściwości islandzkiego szpatu, ustalili, że za jego pomocą można dość precyzyjnie, z dokładnością do jednego stopnia, określić położenie Słońca. Kolejnego dowodu dostarczył prof. Guy Ropars, fizyk z Université de Rennes, który wykorzystując islandzki szpat, zbudował instrument nawigacyjny. Jest to drewniane pudełko z kryształem w środku i otworem, który kierowano w stronę Słońca. Wiązka światła, przechodząc przez kryształ, ulegała polaryzacji i sprawiała, że kamień jaśniał lub ciemniał w zależności od położenia względem Słońca. Właśnie takie urządzenie byliby w stanie skonstruować wikingowie. Niestety, na nic podobnego archeolodzy jeszcze nie natrafili. ?Wątpliwości więc pozostają. Wielki popyt na jednorożca Wiadomo za to, że wikingowie budowali zarówno długie, zwinne okręty wojenne, których ilustracje można znaleźć w niemal każdej książce o ich podbojach, jak i bardziej pękate statki handlowe, które mogły pomieścić nawet 40 ton towarów. Na nich z Grenlandii przywozili do Europy długie na trzy metry skręcone kły narwali, które na Starym Kontynencie uchodziły za rogi legendarnych jednorożców. Osiągały wysokie ceny, bo traktowano je jako panaceum na wszelkie choroby – były dwa razy droższe od pereł i trzy razy od rubinów. Dzięki nim wikingowie szybko zbijali majątki. Skandynawowie bogacili się też na sprzedaży niewolników. Chwytali Ugrofinów, Turków, przedstawicieli ludów irańskich i greckich, a także Słowian, których wysyłali przede wszystkim na rynki arabskie, do Bagdadu. By usprawnić handel, wikingowie stworzyli – w Hedeby w Danii, Birce w Szwecji i Meklemburgii – ośrodki zwane emporiami. Tam kupcy przywozili towary, a rzemieślnicy z importowanych metali, drewna czy kamieni szlachetnych robili ozdoby, biżuterię oraz przedmioty codziennego użytku, którymi również handlowano. Pomysł zorganizowania takich centrów poddali im Fryzyjczycy, którzy zaczęli je zakładać już w VII wieku. – Skandynawowie szybko zrozumieli, że na dobrych towarach, począwszy od świetnej jakości tkanin produkowanych przez Fryzów i Anglików po przedmioty z metali, można się wzbogacić – mówi prof. Duczko. Sami więc wzięli się do handlu. I to z wielkim rozmachem. Nie tylko kontrolowali główne szlaki handlowe ówczesnej Europy (łączące północną Europę z basenem Morza Bałtyckiego i Wschodem), lecz także wprowadzili monopol. Doskonale znali gęste lasy porastające tereny dzisiejszej Finlandii i Rosji i tak zdominowali miejscową ludność, że tylko oni polowali w nich na liczne zwierzęta futerkowe, w tym na niezwykle cenione sobole. – Futra kupowali wszyscy. Szczególnie dużo płacili za nie Arabowie z dynastii Abbasydów rządzący kalifatem bagdadzkim od połowy VIII wieku. Futra nie były im potrzebne, by się ogrzać, ale świadczyły o zamożności – mówi prof. Duczko. W lasach Europy Wschodniej wikingowie znajdowali też wosk chętnie kupowany przez zakonników. Braciszkowie potrzebowali go do wyrobu form, z których wytapiano kościelne dzwony. Wikingowie spod Elbląga Skandynawom tak dobrze powodziło się w Europie Wschodniej, że w IX wieku założyli stałe osady i organizowali państwa. Najsłynniejszym była Ruś Kijowska pod wodzą Ruryka, protoplasty dynastii Rurykowiczów. Z Kijowa wikingowie organizowali wyprawy na podbój Konstantynopola, ale bez też na tereny dzisiejszej Polski, gdzie założyli przynajmniej dwie osady. Jedną było emporium handlowe w Truso, czyli obecnym Janowie, niedaleko Elbląga. Powstało ono w VIII wieku i należało do sieci wikińskich nadbałtyckich centrów handlowych. Drugą była osada w miejscowości Bardy-Świelubie na południe od Kołobrzegu założona pod koniec IX wieku. Jej mieszkańcy najpewniej handlowali solą, którą produkowali poprzez odparowanie wody z morskiej solanki. Prof. Duczko uważa, że mieszkała tam kilkusetosobowa społeczność. – Na tereny dzisiejszej Polski Skandynawowie nie przybyli jednak tak licznie jak do Europy Wschodniej, bo dla wikingów nie było w Polsce nic ciekawego. Nie mieliśmy wtedy ani zwierząt futerkowych jak na Wschodzie, ani bogatych klasztorów jak na Wyspach Brytyjskich ?– tłumaczy prof. Duczko. Poza Truso i Bardami wikingowie nie zakładali osad. Ale przybywali jako kupcy do Wolina i Szczecina, potężnych w owym czasie słowiańskich miast handlowych, i przywozili tam z Norwegii miękki kamień zwany słonińcem lub kamieniem mydlanym, z którego robiono naczynia. Archeolodzy natrafili na wiele wykonanych z niego mis i dzbanów. W Kamieniu Pomorskim wikingowie pozostawili zaś po sobie przedmioty z runami, staronordyckim pismem, oraz uchwyt do noża zrobiony ze zwierzęcego rogu z przepiękną dekoracyjną plecionką. ?Takie uchwyty polscy naukowcy wykopali także w Gieczu i Gnieźnie, gdzie znajdowały się główne ośrodki władzy państwa pierwszych Piastów. – Owe uchwyty są jedynymi przykładami sztuki z okresu przed Mieszkiem, z czasów jego rządów i potem panowania Bolesława Chrobrego. Dlatego stworzoną przez wikingów sztukę można uznać za pierwszą sztukę Piastów – uważa prof. Duczko. Wikingowie nawiązywali też bezpośrednie kontakty z powstającą władzą piastowską. W XI wieku tworzyli najemną gwardię przyboczną Bolesława Chrobrego. Bronili też między innymi Lednicy przed wojskami księcia czeskiego Brzetysława, który w 1038 roku najechał na Polskę, złupił i zniszczył wiele grodów Wielkopolski. W otaczającym gród ?Jeziorze Lednickim archeolodzy znaleźli kilkanaście wikińskich mieczy. Wpadły one do wody prawdopodobnie podczas walk na drewnianych mostach prowadzących do miasta. – To niejedyny przypadek, kiedy wikingowie byli obrońcami kraju, a nie najeźdźcami – mówi prof. Duczko. W XI wieku zatrudniali się jako najemnicy na wielu dworach, u cesarza w Bizancjum. Podbój ery globalnego ocieplenia Niesamowitej ekspansji wikingów sprzyjał cieplejszy niż dziś klimat. W X wieku, kiedy Eryk Rudy z Islandii dotarł na Grenlandię, nastąpiło apogeum ówczesnego ocieplenia, które trwało przez cały okres wikińskich podbojów, czyli do około XII wieku. Lata stały się dłuższe niż dotychczas, a zimy łagodniejsze. Na wodach przy Grenlandii wikingowie nie napotykali pływających gór lodowych. Brzegi wyspy były pokryte zielenią, dlatego nazwali ją Zieloną Wyspą. Ciepły klimat zachęcał ich do dalszych wypraw. W 1000 roku syn Eryka Rudego, Leif Eriksson, dotarł do Ameryki i nazwał ten kontynent Winlandią, czyli Krajem Wina. Dopłynął do wybrzeży Nowej Fundlandii, w okolice dzisiejszej miejscowości L’Anse aux Meadows w Kanadzie, i tam założył kolonię. Dalej jednak już nie dotarł. Po 300 latach wikingów zaczęło opuszczać szczęście. Klimat ochłodził się o kilka stopni, przez co musieli opuścić Grenlandię. – Nie potrafili przestawić się na tamtejsze warunki. Chcieli być rolnikami i Europejczykami, więc nie uczyli się od Eskimosów technik przetrwania w zimnie. Nie umieli polować pod lodem, wyrabiać łodzi ze skóry, a nie drewna, którego na Grenlandii nie było i trzeba było sprowadzać ze Skandynawii. Nie chcieli wykorzystywać kości zamiast żelaza czy wreszcie ubierać się w futra, a nie koszule tkane z wełny – opowiada ?prof. Urbańczyk. Nie powiodła im się też kolonizacja Ameryki Północnej, której ziemie były żyzne, zalesione i bogate w rudy żelaza (niezbędnego do produkcji mieczy i zbroi). Natrafili bowiem na silny opór rdzennych mieszkańców. Pecha też mieli w Hiszpanii, gdzie nie udało im się pokonać królujących tam wówczas Arabów. – W kronikach z X wieku możemy przeczytać, że Arabowie tylu ich zabijali, iż nie starczało szubienic i trzeba było wieszać wikingów na palmach – mówi prof. Duczko. Ostateczny kres epoki skandynawskich wojów przyszedł w 1066 roku. Wtedy Anglicy w bitwie pod Stamford Bridge nad rzeką Derwent koło Yorku zabili króla Haralda Surowego, a jego armię niemal doszczętnie wyrżnęli. Synowie Haralda próbowali co prawda odbudować potężną, słynącą z najlepszych wojowników armię i pomścić ojca, ale im się nie udało. Niedługo potem, bo już w XII wieku, rolę wikingów – groźnych wojów – przejęli Słowianie żyjący między Łabą a Odrą. I to oni grasowali na Bałtyku. Napadali na statki, łupili nadbrzeżne miasta i gwałcili tamtejsze kobiety. Niektórzy brali ich jeszcze długo za wikingów...

Wikingowie – skandynawscy wojownicy, którzy od VIII wieku podejmowali dalekie wyprawy o charakterze kupieckim, rabunkowym lub osadniczym. Organizatorami wypraw do krajów Europy Zachodniej byli m.in. Normanowie duńscy i norwescy, a także mieszkańcy dzisiejszej Szwecji południowej (prowincje Bohuslän, Halland, Uppland, Skania i Blekinge). Normanowie szwedzcy, głównie Swionowie i Goci

Opublikowano: | Kategorie: HistoriaLiczba wyświetleń: 565Jak dowiadujemy się z najnowszych odkryć archeologicznych przeprowadzanych przez polski zespół archeologów na Dalekiej Północy pod kierunkiem prof. Przemysława Urbańczyka, słowiańscy żeglarze, niewykluczone, że nawet z terenów położonych nad Wisłą, uczestniczyli w wyprawach Wikingów na północny Atlantyk a co więcej brali udział w zasiedlaniu dalekiej to, odkryte w ostatnich latach w Skandynawii ślady typowo słowiańskich chat z IX – X wieku, zupełnie odmiennych od ówczesnej zabudowy miejscowej. Takie chaty znajdują się w Danii, Szwecji, Norwegii oraz właśnie na Islandii. Polscy archeologowie zajmują się badaniami na Islandii od 1999 r., poszukując najstarszych śladów osadnictwa na wyspie. Profesor Urbańczyk prowadził także wiele badań na Lofotach, gdzie odkrył zaginione miasto Wikingów – Vagan, oraz za kręgiem polarnym, na przylądku Norkap. Jak podkreślał, od samego początku badań na wyspie lodu, pojawił się wątek słowiański, bowiem znanym jest faktem, że Słowianie wraz z Wikingami docierali do północnej Norwegii, i na Islandię, i tam też się osiedlali. Nie byli to ani jeńcy ani niewolnicy, bowiem w tradycji Wikingów budowa domów była atrybutem ludzi nie tworzyli jeszcze jednorodnego narodu, byli raczej kastą czy grupą zawodowych kupców, żeglarzy i piratów. Nie wiemy też dokładnie jacy Słowianie zatem przystępowali do tej nordyckiej społeczności, choć mówi się o Połabianach. Wikingowie cenili ludzi potrafiących walczyć i budować okręty, ludzi znających się na żeglowaniu. Zatem Słowianie słynący z tych cech, a także znani z piractwa na Bałtyku i Morzu Północnym nie byli przez Wikingów na Islandii doprowadziło jednak do znacznej dewastacji wyspy ( wycięto lasy), choć sprowadzono na nią bydło, niezbędne do przeżycia w tamtych Jakub Jasiński Źródło: Serwis NPN Poznaj plan rządu!OD ADMINISTRATORA PORTALUHej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym. TyAjZ.
  • 4asmw5k08p.pages.dev/49
  • 4asmw5k08p.pages.dev/3
  • 4asmw5k08p.pages.dev/3
  • 4asmw5k08p.pages.dev/72
  • 4asmw5k08p.pages.dev/95
  • 4asmw5k08p.pages.dev/5
  • 4asmw5k08p.pages.dev/2
  • 4asmw5k08p.pages.dev/21
  • wikingowie bali się słowian